Posty

Wyświetlanie postów z 2014

"Everybody comes to Hollywood..." ;)!

Obraz
Kolejnym etapem naszej podróży było kalifornijskie Los Angeles. Nawet nie śniłam, ze kiedykolwiek się tu znajdę;). Miasto Aniołów przywitało nas wysoką temperaturą oraz żarem lejącym się z nieba. Wilgotne powietrze i ostre słońce przekonały mnie do zainwestowania w słomkowy kapelusz... spalone włosy regenerują się długo więc wolałam chuchać na zimne. Po noclegu spędzonym w hostelu mieliśmy dość siły na dalsze podbijanie USA. W Los Angeles planowaliśmy zobaczyć przede wszystkim słynną "Hollywood Walk of Fame" czyli "Ścieżkę Sławy", a także Beverly Hills, które podobnie jak Hollywood stanowi jedną z dzielnic LA. Spacer rozpoczęliśmy sprzed słynnego Teatru Dolby. To tutaj przyznawane są prestiżowe nagrody dla twórców oraz aktorów najwybitniejszych filmów roku - Oscary. Wzdłuż ulicy, przy której znajduje się teatr zaobserwować można wbite w chodnik złote gwiazdy z imieniem i nazwiskiem sławnych osobistości ze świata filmu oraz muzyki. Właśnie ta aleja określona została

W stronę Dzikiego Zachodu - Monument Valley! ;)

Obraz
Kolejnym etapem naszej podróży przez dzikie, egotyczne zakątki Stanów Zjednoczonych była Dolina Monument Valley. Teren w całości zamieszkiwany przez Indian ze szczepu Navajo, położony w obrębie rezerwatu. Dolina Monumentów rozciąga się na obszarze dwóch stanów: Arizony i Utah. Ogromne skały o różnorodnych kształtach wyrastające z pomarańczowej sypkiej ziemi i samochody terenowe, które co chwilę przejeżdżały szeroką drogą wytyczającą szlak zwiedzania, pozwoliły mi przez chwilę poczuć się jak obserwator rajdu Dakar;). Na początku naszej przygody w Monument Valley, zaraz po przekroczeniu Visitor Center, gdzie musieliśmy okazać swojego annual passa, postanowiłam wybrać się do usytuowanego w pobliżu muzeum, przedstawiającego historię i kulturę rdzennych mieszkańców Ameryki. Wewnątrz niewielkiego budynku obejrzeć można było dobrze zachowane tradycyjne naczynia i przedmioty codziennego użytku należące do Indian Navajo, a także ich plemienne stroje i ręcznie robioną biżuterię. Na ścianach prz

USA Road Trip 2014 - Grand Canyon of Colorado

Obraz
Po kilkudniowej przygodzie w San Francisco nadszedł czas na nasz wielki, wymarzony Road Trip po USA. Niezapomniane emocje i liczne przygody do dziś nie pozwalają mi powrócić do rzeczywistości;). Pustynny krajobraz, wyrzeźbione przez rzeki kaniony, Dolina Monumentów i kilka Parków Narodowych o zdumiewającym, malowniczym krajobrazie... Takich rzeczy po prostu nie da się zapomnieć;). Ostatniego dnia pobytu w najsławniejszym mieście Kalifornii spotkaliśmy się z Moniką i Hubertem - dwójką znajomych, którzy tak samo jak my, pracowali przez dwa miesiące na campie dla amerykańskich dzieci, jednak w zupełnie innych stanach. Punktem zbiórki było SFO - czyli międzynarodowe lotnisko w San Francisco, gdzie po znalezieniu odpowiedniego terminala, udaliśmy się do wypożyczalni samochodów. Nasza Toyotka Corolla już na nas czekała. Ku zdziwieniu całej ekipy otrzymaliśmy jednak... auto o 10 lat młodsze niż zarezerwowaliśmy przed przyjazdem. Powód? Nikt go ściśle nie określił, ale najprawdopodobniej nasz

"If you're going to San Francisco..."

Obraz
Po kilku dniach spędzonych w Nowym Jorku przyszedł czas na zachodnie wybrzeże! ;) W drodze do San Francisco postanowiliśmy jeszcze odwiedzić moją ciocię, mieszkającą na co dzień w cudownym, gorącym i tryskającym egzotyką Palo Alto, gdzie szybko udało nam się zwiedzić siedzibę Google i Facebooka, zajrzeć (niestety tylko przez bramę :D) do domu jego głównego twórcy, najmłodszego miliardera świata - Marka Zukerberga oraz zobaczyć zabytkowy uniwersytet w Stanfordzie (mieści się w Palo Alto, gdyż Stanford, podobnie jak Watykan w Rzymie, to miasto w mieście). Ze względów finansowych zdecydowaliśmy się na nocleg w położonym pod San Francisco Redwood City, gdzie ceny za pokój w hostelu były całkiem przystępne, a dojeżdżającą do SF kolejką byliśmy w stanie w niecałą godzinę dostać się do miejsca docelowego. San Francisco...okazało się rozwiać w drobny mak wszelkie moje wyobrażenia o nim;). Po pierwsze i najważniejsze, jeśli miejscowość ta kojarzy Wam się z wysokimi temperaturami, głośnym, wielk

New York, New York I love you! ;**

Obraz
Witajcie po mojej baaardzo długiej nieobecności... Miałam pisać na bieżąco, ale niestety muszę to zrobić z perspektywy czasu. Praca z dziećmi na obozie wymagała stałego poświęcenia, niemal  24 h/dobę, dlatego też nie udało mi się znaleźć ani chwili na stworzenie nowego posta. Gdy zdarzył się już jakiś dzień wolny zwyczajnie wolałam go poświęcić na aktywny odpoczynek: rowerowe wycieczki, bieganie oraz skontaktowanie się z rodziną, z którą relacje też były nieco zaniedbywane. Praca na campie stawiała przede mną liczne wyzwania i cieszę się, że mogłam się sprawdzić w różnych warunkach oraz odkryć swoje słabe i mocne strony. Życie za granicą wygląda zupełnie inaczej niż w kraju i zdecydowanie nabiera tempa... Mam wrażenie, ze przez te niemal 4 miesiące wydarzyło się więcej niż przez całe 23 lata mojego życia ;). Wiele rzeczy sprawiło, iż na niektóre sprawy mam teraz inny pogląd niż przed wyjazdem. Podróże kształcą, na pewno pozwalają lepiej poznać siebie i swoje możliwości, a właściwie cza